Ludzie starsi, cz. 2

"Trzeba też, aby tym działaniom politycznym towarzyszyły programy wychowawcze, mające przygotowywać ludzi do starości przez całe życie, uczące ich umiejętności przystosowania się do coraz szybszych zmian w stylu życia i pracy. To wychowanie winno być skupione nie tylko na tym, co należy «czynić», ale przede wszystkim jak «być»; winno też zwracać uwagę na wartości, które każą cenić życie na wszystkich jego etapach ucząc akceptacji zarówno możliwości, jak i ograniczeń, które ono z sobą niesie.

Chociaż trzeba patrzeć na starość pozytywnie i dążyć do pełnego wykorzystania jej potencjału, nie można pomijać ani ukrywać trudów ludzkiego życia i jego nieuniknionego końca. Aczkolwiek jest pewne, jak głosi Biblia, że ludzie «wydadzą owoc nawet i w starości» (Ps 92 [91], 15), pozostaje prawdą, że trzeci wiek to okres w życiu człowieka, w którym jest on szczególnie bezbronny i podlega ludzkiej ułomności. Bardzo często chroniczne choroby stają się u ludzi starszych przyczyną inwalidztwa i nieuchronnie przypominają o końcu życia. W takich szczególnych sytuacjach cierpienia i uzależnienia od innych ludzie starsi potrzebują nie tylko tego, aby leczyć ich za pomocą środków udostępnionych przez naukę i technikę, ale także by opiekować się nimi umiejętnie i z miłością, tak aby nie czuli się bezużytecznym ciężarem albo — co gorsza — nie zaczęli pragnąć i domagać się śmierci.

Nasza cywilizacja musi zapewnić ludziom starszym opiekę nacechowaną głębokim człowieczeństwem i przenikniętą prawdziwymi wartościami. Do realizacji tego celu w istotny sposób może się przyczynić rozwój medycyny paliatywnej, współpraca wolontariuszy, zaangażowanie rodzin — którym należy pomagać w wypełnianiu ich powinności — oraz humanizacja instytucji opieki socjalnej i ochrony zdrowia, które zajmują się ludźmi starszymi. Jest to rozległy obszar działalności, w którą zwłaszcza Kościół katolicki wniósł i nadal wnosi ważny i trwały wkład.

Rozmyślać o starości znaczy zatem skupić uwagę na człowieku, który od poczęcia aż do śmierci jest darem Boga, Jego obrazem i podobieństwem; znaczy też zabiegać o to, aby każda chwila ludzkiej egzystencji przeżyta została w pełni i z godnością."

List papieski do uczestników II Światowego Zgromadzenia poświęconego problemom starzenia się ludności
***
A Tymczasem wkoło kult młodości, na każdym kroku i do wszelakiej możliwej przesady. Czy to tylko brak wyobraźni, bo ludzie nie potrafią wyobrazić sobie siebie za kilkadziesiąt lat? Czy strach, a może coś zupełnie innego?

8 komentarzy:

erunandelincë pisze...

Kult młodości, taaa... wszechobecne żądanie, by mieć 18 lat, z czego 20 lat doświadczenia zawodowego. I najlepiej żeby to 18 zostało na całe życie, a staż żeby się zwiększał. :P

Kropka pisze...

I być pięknym i mieć powodzenie wszelakie i w ogóle i w szczególe...

erunandelincë pisze...

Tak się teraz zastanawiam, z czym to może mieć związek. Na pewno ze strachem przed śmiercią. Może trochę z "boskim" kultem seksu? Tak czy inaczej, kult młodości z kopniętą hierarchią wartości idzie sobie równo w parze. :(

Kropka pisze...

Niedawno słyszałam w radio, że można sobie wybierać za życia zakład pogrzebowy, który ma nas obsłużyć po naszym zejściu z tego świata. a to celem ZAPEWNIENIA SOBIE ODPOWIEDNIEJ PRZYSZłOśCI NA CMENTARZU. A co mnie obchodzi to co zostanie ze mnie na cmentarzu? No oczywiście wolałabym , żeby ciała mego nie sprofanowano :P Ale ja nie chcę mieć "pośmiertnej przyszłości" na cmentarzu... wolę żeby ona sie rozgrywała zupełnie gdzie indziej.

erunandelincë pisze...

Hm, ja to się już dość dawno zdecydowałam co do swojej pośmiertnej przyszłości. I sprawę uważam za zamkniętą, tym bardziej, że już to uzgodniliśmy ze trzydzieści pięć lat temu na chrzcie. :)
W sumie gdyby ktoś chciał mi zrobić przyjemność, to mógłby mnie pokroić na ile tylko będzie trzeba części i poprzeszczepiał, komu trzeba - oczywiście jeśli zejdę z tego świata w stanie nadającym się do przeszczepiania. :P A co zrobią z resztą, to nie mój problem. Chociaż wolałabym, żeby jednak pochowali. :P

Kropka pisze...

Co do organów, to wyjaśnienie tej kwestii nosze w portfelu, żeby nie było niejasności jakby co. a pogrzebem niech sie zajmują najbliżsi. Pogrzeb jest dla żyjących, żeby łatwiej im było pogodzic sie ze strata. Podobnie jak grób: przyjść pomodlić się, zapalić znicz. Ja w tym czasie zapewne będę miała ważniejsze sprawy na głowie, niezależnie od tego gdzie osiądę na wieczność. I właśnie o przygotowanie sobie Tamtego Miejsca muszę zadbać tu na ziemi. A nie o miejsce na cmentarzu.

erunandelincë pisze...

Hm... Po namyśle: miejsce przygotowane masz :))) . Teraz trzeba tylko wykazać się chęcią zajęcia tego miejsca.

Anonimowy pisze...

Oj no wiem, że przygotowane mam, jak każdy zresztą, chodzi mi raczej o jego zagospodarowanie :)