Dorosnąć do wymagań...

"Od was, od kapłanów, którzy wejdą w rok dwutysięczny, w znacznym stopniu zależeć będzie ukształtowanie prawidłowej świadomości zarówno świeckich, jak i kapłanów, aby każdy chrześcijanin był żywą cząstką Kościoła-Ciała Chrystusowego wnoszącą swój trud ofiarnego życia dla wspólnego dobra.

Służyć Bogu — służyć ludziom: wyzwalać w nich świadomość królewskiego kapłaństwa, owej godności, która właściwa jest człowiekowi jako synowi i córce Boga samego. Człowiekowi, chrześcijaninowi, o którym powiedziano, że jest „drugim Chrystusem”.

Ale, drodzy synowie, aby być wychowawcą sumień, aby prowadzić innych, aby pomagać im dźwigać się z grzechów, nałogów, aby dźwigać „lud upadający”, sami musimy być zawsze gotowi stanąć „w obliczu Boga” i „wobec osądu sumienia każdego człowieka”. Sami musimy od siebie wymagać. Kapłaństwo jest wymagające. Jest wymagające. Wymaga — i przez to wyzwala.

Wasza służba na tym właśnie polega. Macie służyć godności człowieka, jego wyzwoleniu, macie dźwigać z upadków, z kryzysów, ludzi i środowiska, świadectwem tej właśnie miłości, która jest w Chrystusie, która jest z Chrystusa.

„Nie głosimy bowiem siebie samych — pisał Apostoł — lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, a nas — jako sługi wasze przez Jezusa” (2 Kor 4, 5). Trzeba więc, aby Bóg „zabłysnął w naszych sercach” tym światłem, którym jest Chrystus — aby to światło mogło się „odbić” w innych sercach (por. 2 Kor 4, 6).

Kapłaństwo jest sakramentem społecznym. Jest źródłem szczególnych apostolskich energii — i apostolskich możliwości."

Homilia w czasie Mszy św. połączonej z udzieleniem święceń kapłańskich - Lublin, 9 czerwca 1987

Brak komentarzy: