Cogito...

W ciągu lat zrodziło się we mnie przeświadczenie, że ideologie zła są głęboko zakorzenione w dziejach europejskiej myśli filozoficznej (...) Aby lepiej naświetlić ten problem trzeba wrócić jeszcze do okresu przed oświeceniem, a przede wszystkim, do tej rewolucji, jakie w myśleniu filozoficznym dokonał Kartezjusz. Cogito ergo sum – „myślę więc jestem”, przyniosło odwrócenie porządku w dziedzinie filozofowania. W okresie przedkartezjańskim filozofia, a więc cogito (myślę) czy raczej cognoso (poznaję), była przyporządkowana do esse (być), które było czymś pierwotnym.(...) Wcześniej wszystko było interpretowane przez pryzmat istnienia (esse) i wszystko się przez ten pryzmat tłumaczyło Bóg jako samoistnie Istnienie (Ens subsistens) stanowił nieodzowne oparcie (...) dla wszystkich bytów stworzonych, a więc także dla człowieka. Cogito ergo sum przyniosło zerwanie z tamtą tradycją myśli. Pierwotne stało się teraz ens cogitans istnienie myślące. (...) Mówiło się między innymi o „zmierzchu realizmu tomistycznego”, a równocześnie próbowano to rozumieć jako odwrót od chrześcijaństwa, jako źródła filozofowania. W ostateczności kwestia, która była poddana w wątpliwość, była sama możliwość dotarcia do Boga. W logice Cogito ergo sum Bóg mógł pozostać jedynie jako treść ludzkiej świadomości, natomiast nie mógł pozostać jako Ten, który wyjaśnia do końca ludzkie sum. Nie mógł więc pozostać jako Esse subsistens, „samoistne Istnienie”, jako Stwórca, Ten, który obdarowuje istnieniem, i jako Ten, który obdarowuje sobą w tajemnicy wcielenia, odkupienia i łaski. „Bóg Objawienia” przestał istnieć jako „Bóg filozofów". Pozostała tylko „idea Boga”, jako temat do dowolnego kształtowania przez ludzką myśl.”

Pamięć i tożsamość

Brak komentarzy: