A dzieci?

"Prawo do życia jest dla człowieka prawem najbardziej podstawowym. A jednak pewien typ kultury współczesnej chce je zanegować, zamieniając w prawo "niewygodne", którego trzeba bronić. Nie ma innego, które by bardziej dotykało samego istnienia osoby! Prawo do życia, to znaczy prawo do narodzenia, a potem prawo do istnienia aż do naturalnej śmierci: "dopóki żyję, mam prawo żyć".

Jednakże sprawa dziecka poczętego i nie narodzonego jest tutaj sprawą szczególnie delikatną i wyrazistą. Legalizacja przerywania ciąży jest to nic innego, jak uprawnienie dane człowiekowi dorosłemu, dane w autorytecie prawa stanowionego, ażeby mógł pozbawiać życia człowieka nie narodzonego, czyli tego, który nie może się bronić. Trudno pomyśleć sytuację bardziej niesprawiedliwą i trudno tu naprawdę mówić o obsesji, gdy wchodzi w grę podstawowy nakaz prawego sumienia: to znaczy obrona prawa do życia ludzkiej istoty -- niewinnej i bezbronnej.

Bywa, że sprawa ta zostaje postawiona jako prawo kobiety do wolnego wyboru wobec życia, które już w niej zaistniało, które ona nosi już w swoim łonie: miałaby mieć ona prawo wyboru między urodzeniem dziecka, czyli daniem życia, a odebraniem życia poczętemu dziecku. Każdy widzi, że jest to alternatywa pozorna. Nie ma mowy o prawie wyboru wówczas, gdy chodzi o wyraźne zło moralne, gdy chodzi po prostu o przykazanie: ,,Nie zabijaj!''

Czy przykazanie to nie przewiduje jakichś wyjątków? Odpowiedź jako taka brzmi: ,,nie''; hipoteza słusznej obrony, która nie odnosi się nigdy do niewinnego, lecz zawsze do niesprawiedliwego agresora, powinna respektować zasadę, którą moraliści nazywają principium inculpatae tutelae (zasada dopuszczalnej obrony): żeby obrona była słuszna, powinna być podjęta tak, by wyrządziła najmniej szkód i w miarę możności oszczędziła życie agresora.

W przypadku dziecka nie narodzonego o takiej sytuacji nie może być mowy. Dziecko poczęte w łonie matki nie jest nigdy niesprawiedliwym agresorem! Jest bezbronną istotą, która oczekuje na przyjęcie jej i na pomoc."

Przekroczyć próg nadziei

Brak komentarzy: