Obok...

"Bo jestem tutaj, ażebym w tej godzinie czuwał razem z wami, abym przypominał wam, jak głęboko odczuwam każde zagrożenie człowieka, rodziny, narodu. Zagrożenie to ma zawsze swe źródło w naszej ludzkiej słabości, w słabej woli, w powierzchownym stosunku do życia. I dlatego, moi drodzy rodacy, w tej godzinie szczególnej szczerości, w tej godzinie otwarcia serc przed naszą Matką, przed naszą Jasnogórską Panią, mówię wam o tym, i zawierzam wam to. Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie! (por. Rz 12, 21). Jeśli widzisz, że brat twój upada, podźwignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu. Czasem trudno dźwigać drugiego człowieka, zwłaszcza gdy, jak to się mówi, „leci nam przez ręce”... ale czyż można go opuścić? Przecież sam Bóg, sam Chrystus zawierza nam każdego z naszych braci, naszych rodaków — i mówi: „Coście jemu uczynili, Mnieście uczynili” (por. Mt 25, 40). Strzeżcie się też, abyście nie okazali się winnymi grzechów cudzych! Ciężkie słowa wypowiada Chrystus pod adresem czyniących zgorszenie, a zwłaszcza zgorszenie maluczkich (por. Mt 18, 6-7). Pomyśl więc, drogi bracie i siostro, w tej godzinie narodowej szczerości wobec Matki i wobec Jej miłującego Serca, czy może nie gorszysz, czy może nie nakłaniasz do złego, czy lekkomyślnie nie bierzesz na swoje sumienie wad albo nałogów, które przez ciebie zaciągają inni... młodzi... może nawet twoje własne dzieci?"

Apel Jasnogórski, Częstochowa, 5 czerwca 1979 r.

***
No tak...tej powierzchowności i słabej woli jest wkoło mnóstwo...przy takim dźwiganiu też można oberwać, ale takie życie. Jedno co mi przychodzi do głowy, to to że przy takim dźwiganiu trzeba stać obok, obok, obok i jeszcze raz obok. Żeby sie nie ustawić nieco powyżej.

4 komentarze:

erunandelincë pisze...

O taaak... ale trzeba też bardzo uważać, żeby nie rymnąć sobie przy okazji w błoto obok tego, którego niby to podnosimy...

Kropka pisze...

Hmm zależy jakie błoto masz na myśli, bo przed takim hmm, moralnym że tak powiem, to człowiek ma jakieś hamulce chyba, nie? A nawet hamulce maja swoja wytrzymałość. Ale najlepsze jest to, jak się dźwignie kogoś i ten ktoś dźwignie potem kogoś jeszcze bardziej padniętego. O taaaak.

erunandelincë pisze...

Hamulce wysiadają, czasem za łatwo. A stając za blisko kogoś, kto leci moralnie na łeb, trzeba wiedzieć, że dużo ryzykujemy - zwłaszcza jak nam się zdarzy zaangażować emocje... Oczywiście nie twierdzę, że nie należy podnosić hm upadłych, ale warto zdawać sobie sprawę z własnej wywrotności.
I przede wszystkim nigdy nikogo nie doprowadzać do upadku.

Kropka pisze...

Oj z tymi emocjami to się można wpakować, oj można, czasem tak trudno zachować dystans, ale jak się człowiek już tak raz wpakuje, że trudno sie wygrzebać (o te emocje mi chodzi), to ma nauczkę na przyszłość.