Ład i hierarchia...

"Ład hierarchiczny jest konstytutywny dla Kościoła Chrystusowego, jak o tym w sposób magistralny przypomina konstytucja dogmatyczna Lumen gentium. Kościół, który jako Lud Boży został zbudowany na tajemnicy Wcielenia i Odkupienia, Kościół, który stale się rodzi z zesłania Ducha Świętego, jest rzeczywistością widzialną o wyraźnie określonym ustroju hierarchicznym. Ustrój ten stanowi o Kościele jako określonej wspólnocie i społeczeństwie, które również poprzez swój hierarchiczny ustrój wpisuje się w dzieje ludzkości, w dzieje poszczególnych ludów i narodów. Słusznie więc czcimy św. Wojciecha jako patrona ładu hierarchicznego w naszej Ojczyźnie. Słusznie wspominamy z uznaniem wielkich koryfeuszów Zjazdu Gnieźnieńskiego. Poprzez wyraźną strukturę hierarchiczną, jaką wówczas otrzymał Kościół w Polsce, został on mocno osadzony w dziejach narodu. Rok 1000 jest datą, którą słusznie łączy się z datą chrztu — rokiem 966."

"Znajomość historii Polski powie nam więcej: nie tylko ustrój hierarchiczny Kościoła został w roku 1000 zdecydowanie wpisany w dzieje narodu, ale równocześnie dzieje narodu zostały w jakiś opatrznościowy sposób osadzone w tej strukturze Kościoła w Polsce, jaką zawdzięczamy już Zjazdowi Gnieźnieńskiemu. Twierdzenie to znajduje swoje pokrycie w różnych okresach dziejów Polski, ale zwłaszcza w okresach najtrudniejszych. Wówczas, kiedy zabrakło własnych, ojczystych struktur państwowych, społeczeństwo w ogromnej większości katolickie znajdowało oparcie w ustroju hierarchicznym Kościoła. I dlatego był on tak bardzo zwalczany, zwłaszcza w okresie rozbiorów. I to pomagało społeczeństwu przetrwać czasy rozbiorów i okupacji, to pomagało utrzymać, a nawet pogłębić świadomość swej tożsamości. Może ktoś obcy uzna to za sytuację „nietypową”. Niemniej dla Polaków sprawa ta ma swoją wymowę jednoznaczną i doniosłą. Jest to po prostu część prawdy o dziejach własnej Ojczyzny."

Przemówienie do Konferencji Episkopatu Polski - Częstochowa, 5 czerwca 1979

***
Ład... hierarchiczny... mnie, jako przeciętnej katoliczce od jakiegoś czasu, cały Kościół "zawęził się" do kilku nazwisk osób duchownych, którym ufam (komuś trzeba ufać), do spowiedzi u Karmelitów, rekolekcji u Dominikanów i co najważniejsze, do Sakramentów. Długo leżały mi na sercu tzw. "sprawy Kościoła", bo to także, jakby nie było mój Kościół. Tymczasem mam wrażenie, że to wszystko oddala od Boga, paranoja, Kościół a oddala, ale wychodzi mi na to że jednak tak. Jednak podejście do sprawy typu" Bóg tak-Kościół nie" jest krótkowzrocznym ułatwieniem, więc pozostaje się izolować. No to się izoluję, od mediów wszelakich, katolickich, niekatolickich. Smutne jest tylko to, że Kościół firmuje osoby i dzieła, które nijak do powagi i roli Kościoła nie przystają, bo problemy wewnątrz Kościoła, są problemami, które tylko Kościół może rozwiązać, niezależnie od tego, czy żądne sensacji media mieszają się w to czy nie. Bo, że się mieszają to wiadomo, nawet jak się unika wszelakich mediów, to wychodzi to na każdym kroku. Utrzymywanie pozornej jednolitości, to tylko strata czasu i energii. A może taki ma być Kościół hierarchiczny na miarę obecnych czasów... właśnie niejednolity, niejednorodny. To, co jednych odpycha, to drugich przyciąga... nie wiem... pozostaje jeszcze sprawa ludzi, którzy właśnie patrząc na to, dochodzą do wniosku "Bóg tak, Kościół nie", wiadomo, że za tym idą uogólnienia i chęć ułatwienia sobie życia pod pretekstem "A bo oni są tacy i tacy"... czy to jest wina tylko tych ludzi? Wiadomo, że każdy ma wolną wolę, ale czy walka o tych ludzi nie jest częścią misji ewangelizacyjnej Kościoła?

6 komentarzy:

erunandelincë pisze...

Hmmm...Kościół jest hierarchiczny, ale jest też różnorodny - aspekt, ku mojemu smutkowi, bardzo często przeoczany przez należących do Kościoła, nawet przez ekhem funkcyjnych, co by chcieli wszystko na jedno kopyto i tak najłatwiej. Nie powinniśmy nawet próbować ładować Kościoła w jeden wór - jego pięknem jest bogactwo, właśnie to, że jest radio takie i inne, na przykład. :P Mogę coś lubić, mogę czegoś nie znosić, a mimo to pozostaję pełnoprawnym (i pełnoobowiazkowym) członkiem Kościoła. I to jest fajne. :D

W ogóle, to chyba kocham tą hierarchiczność i różnorodność. Chociaż czasami się na nią wściekam, przyznaję.

Kropka pisze...

Zgadzam się z Tobą Drzewienko :)
Tyle, że jeżeli bogactwem jest różnorodność, to niech dadzą sobie spokój z próbami utrzymania pozorów jednorodności za wszelką cene, bo i tak co rusz, to im się wyrywa jakiś "niepokorny", a próby podciągnięcia wszystkich pod jeden sznurek wychodzą... tak jak wychodzą. Wszyscy jesteśmy ludźmi.

erunandelincë pisze...

oni mylą "jednorodność" z "jednością". :-) Przydałoby sie jakiś dobry słownik kupić paru tam na Górze :P

Kropka pisze...

Żeby to chcieli poczytac słownik, a ludziom to pachnie... no niestety obłudą...

erunandelincë pisze...

i dlatego rozumiem tych ludzi. żeby kochać takie coś jak Kościół, naprawdę trzeba mieć niezłą wiarę. :-)
Inna rzecz to Kościół hm w jego dolnych warstwach, czyli my. Na wygląd i działanie tych warstw mamy wpływu dużo więcej - i tej działki mamy pilnować, Góra odpowiada sama za siebie (i czasem skóra mi cierpnie na tą myśl, cała nadzieja w Bożym Miłosierdziu... :P )

Kropka pisze...

Drzewienko, góra teoretycznie odpowiada za wszystko, ale i tak jakoś damy sobie radę :)